poświęcone muzyce metalowej

Forum muzyczne

Forum poświęcone muzyce metalowej Strona Główna -> Relacje -> Antigama, Catheter; Warszawa, Progresja 10.11.2005
Napisz nowy temat  Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat 
Antigama, Catheter; Warszawa, Progresja 10.11.2005
PostWysłany: Sob 16:16, 19 Lis 2005
subcommandante
Diabeł bez wideł

 
Dołączył: 08 Lip 2005
Posty: 76
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z otchłani i czeluści





Przyznam szczerze, że nie jestem urodzonym fanem grindcore’owej rozpierduchy, więc kiedy dostałem propozycję zrelacjonowania tego koncertu, musiałem się najpierw dwa razy zastanowić. Ale słyszałem z różnych źródeł, iż Antigama to projekt cokolwiek interesujący, w związku z czym – wspierany przekonaniem o niepodważalnej wartości poznawania nowych, nieznanych dotąd światów – udałem się w ten czwartkowy wieczór do Progresji. Na miejscu zaskoczenie – koncert miał się wkrótce rozpocząć, a w klubie nie było pewnie więcej niż 25 osób. Ogólnie panowała leniwa atmosfera rodem z prowincjonalnego domu kultury i nic nie zapowiadało tego, co za chwilę miało się wydarzyć na scenie. Na szczęście ludzi stopniowo przybywało i ostatecznie stwierdzenie, że sala „świeciła pustkami” byłoby sporym nadużyciem.
Muzycy Antigamy mówią o swojej twórczości, że to „kontrolowany i wszechogarniający chaos”. I jest w tym rzeczywiście sporo prawdy. Co zresztą najlepiej objawiło się w niesamowitym, trwającym chyba z 15 minut intro, mającym najwyraźniej wprowadzić słuchaczy w nastrój tegoż chaosu. Było to z każdą chwila narastające połączenie różnych „wielkomiejskich” dźwięków – samochodów, fragmentów rozmów, urywków audycji radiowych itp. A potem na scenie pojawił się zespół i od tej pory już nie było taryfy ulgowej. Takiej kumulacji energii, brutalności i precyzji dawno już nie słyszałem. To było ekstremum w czystej postaci. Krótkie, ale niezwykle skondensowane kawałki po prostu miażdżyły zebranych pod sceną fanów. Tam nie było miejsca na żaden luz, oddech czy zwolnienie – to jakby kolejne chirurgiczne cięcia, precyzyjne i przemyślane. Na pierwszy ogień poszły kawałki z „Discomfort”, potem przyszła pora na prezentację nowego materiału. Największe wrażenie jednak zrobił na mnie świetny cover Siekiery – po prostu miazga. Wokalista Lucas to się miotał po scenie, to zataczał się z obłędem w oczach, jakby był w jakimś („ziołowym”?) transie i nie zwracał w ogóle uwagi na to, co się dzieje dookoła. Sam zresztą przyznał w pewnym momencie, że kontakt z publicznością nie jest jego najsilniejszą stroną. Szczególne uznanie należy się jednak Siwemu za bębnami. Jeśli ten człowiek nie ma ośmiu rąk, to naprawdę nie wiem jak on jest w stanie to wszystko zagrać. Nic zatem dziwnego, że koncert trwał zaledwie nieco ponad pół godziny. Zwyczajny człowiek dłużej by chyba nie wytrzymał...
Potem były jeszcze bisy (w sumie nie dłużej niż 3 minuty) i po szybkiej zmianie sprzętu na scenie pojawił się pochodzący z Denver Catheter. W porównaniu ze sterylną, precyzyjną Antigamą, Amerykanie mogli się jawić jako wcielenie luzu. Trzech potężnych gości z dreadami, w wytartych skórach i spranych t-shirtach wyglądało jak stara załoga punkowa. Do tego dochodził jeszcze przezabawny zestaw perkusyjny, oklejony i pomazany do granic możliwości i stanowiący mniej więcej 1/5 tego, czym wcześniej dysponował Siwy. Ale taka też była ich muzyka – praktycznie każdym dźwiękiem zdawali się przypominać jak wiele wspólnego grindcore ma z punkiem i klasycznym rock’n’rollem. Ale w ich muzyce słychać było dużo więcej – od riffów w stylu Black Sabbath przez elementy grunge’owe po miażdżące „walce” spod znaku nowszej Sepultury i wokale a’la Dani Filth. Wszystko oczywiście podlane ostrym, grindowym sosem. Ta dość wybuchowa mieszanka od razu zjednała im zgromadzonych w Progresji fanów. Większość z nich rzuciła się w wir zabawy, czego nie było widać podczas występu Antigamy, kiedy publiczność (z wyjątkiem dwóch czy trzech maniaków pod sceną) raczej kołysała się rytmicznie próbując wczuć się w niełatwą bądź co bądź muzykę. Catheter (dowodzony – dodajmy – przez śpiewającego perkusistę) pokazał zatem zupełnie inne, bardziej luzackie i rozrywkowe oblicze grindcore’a, co w zestawieniu z „chirurgiczną” propozycją Antigamy dało niezwykle ciekawy i oryginalny efekt.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Antigama, Catheter; Warszawa, Progresja 10.11.2005
Forum poświęcone muzyce metalowej Strona Główna -> Relacje
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Wszystkie czasy w strefie GMT  
Strona 1 z 1  

  
  
 Napisz nowy temat  Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi  


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001-2003 phpBB Group
Theme created by Vjacheslav Trushkin
Regulamin